|
|
|
Poznań - decydujące starcie
dodano: 27.08.2010
Już za tydzień, w dniach 3-5 września, rozegrana
zostanie w Poznaniu V Runda KIA LOTOS CUP 2010. Tak
się ułożyło, że to właśnie na naszym krajowym
podwórku nastąpi rozgrywka, która zdecyduje o
tytule Mistrza Polski. Zdecydowanym liderem i
faworytem jest po czterech rundach Kamil Raczkowski,
który do tej pory nie stracił jeszcze nawet
punktu, ale po piętach depczą mu Maciej Ostoja-Chyżyński,
Jakub Chmiel i Michał Kijanka. Szanse na wejście
na podium mają jeszcze co najmniej czterej
zawodnicy. Nikt "nie odpuści" i walka na
torze w Przeźmierowie będzie fascynująca.
- Sportowe życie pisze naprawdę niesamowite
scenariusze - mówi Wojciech Szyszko, dyrektor
zarządzający Kia Motors Polska. - Nasze zawody
pucharowe rozgrywane są na kilku europejskich
torach, ale to właśnie w Polsce zapadną najważniejsze
rozstrzygnięcia. Nikt nie mógł się tego
spodziewać, kiedy układaliśmy kalendarz KIA LOTOS
CUP 2010. Jestem przekonany, że zawody w Poznaniu
dostarczą nam wszystkim niezwykłych wrażeń.
I można być pewnym, że tak właśnie będzie.
Dlaczego? Ten obiekt jest najbliższy pucharowiczom:
znają tu niemal każdy kamień, wiedzą gdzie
atakować, jaki jest optymalny tor jazdy, który
fragment toru sprzyja przyspieszeniu, a gdzie rozsądniej
jest zwolnić.
Murowane emocje w Poznaniu to także efekt układu
tabeli i regulaminu, który od tego sezonu pozwala
zawodnikom odliczyć od ostatecznej liczby punktów
najsłabszy wynik. A zatem - choć Kamil Raczkowski
wydaje się być niezagrożony, wcale nie jest
powiedziane, że tytuł ma już w kieszeni. A do
pozostałych miejsc na podium jest jeszcze wielu
kandydatów. Czy poznamy w Poznaniu nowego mistrza?
Kamil wierzy, że tak właśnie będzie: - Bardzo
chciałbym rozstrzygnąć rundę na swoją korzyść
i już w Poznaniu móc świętować sukces. Wystarczą
mi dwa ósme miejsca, ale marzy mi się podwójne
zwycięstwo i zakończenie sezonu z kompletem 500
punktów już za tydzień.
Aleksandra Furgał jeździ w tym sezonie bardzo
dobrze, ale ciągle brakuje jej czegoś, by stanąć
na podium. Czego? - Cały czas się uczę i myślę,
że to widać, a brakuje mi trochę szczęścia. No
i faktem jest, że dziewczyna na torze nie ma łatwego
życia. Panowie za kierownicą nie wahają się, by
trącić mnie w błotnik, oprzeć się, wypchnąć...
Nie jestem debiutantką, jeżdżę od lat, ale mam
wrażenie, że od początku mojego ścigania jestem
dla chłopaków za miękka i na zbyt wiele im
pozwalam, a oni to wykorzystują. Pora porzucić
skrupuły i odpłacać im na torze tą samą monetą.
A zatem - będę walczyła o podium, to oczywiste. I
choć przed nami jeszcze dwie rundy, sądzę, że
wiele rozstrzygnięć zapadnie już w Poznaniu.
Wszyscy doskonale znamy ten tor, więc będzie ciężko,
ale - w sporcie wszystko jest możliwe.
Michał Kijanka jest zdania, że ostateczna walka
rozegra się jednak w Brnie. - Przed nami jeszcze
cztery wyścigi i o ile Kamil może się czuć w
miarę bezpiecznie, o tyle do pozostałych miejsc na
podium jest cała grupa kandydatów. Stawka jest
naprawdę wyrównana i nikt nie może jechać
"na luzie". Jestem w dość komfortowej
sytuacji, bo do tej pory nie miałem poważniejszej
wpadki i przy możliwości odpisania najsłabszej
rundy mogę sobie pozwolić na odrobinę ryzyka.
Rywale "zaliczyli" już słabsze występy,
więc muszą bardziej uważać. Jestem dobrej myśli
- liczę na swoją szybką jazdę niezależnie od
pogody.
Czy już za tydzień dowiemy się więc, czy Kamil
Raczkowski przejdzie do historii polskich wyścigów
pucharowych jako pierwszy kierowca, który nie
stracił w całym cyklu ani jednego punktu? Zostawmy
matematyczne spekulacje na boku i... do zobaczenia w
Poznaniu!
|
|